Noc na jachcie była niesamowita! Zasnęłyśmy bardzo szybko, bo do snu kołysały nas fale :-) To cudowne uczucie wiedzieć, że się śpi na Oceanie Indyjskim. Wszyscy spaliśmy bardzo długo. Pierwsza oczywiście wstała Natasza, potem ja i na końcu Eliza :-) Zjadłyśmy prawdziwe żeglarskie śniadanie, składające się z pysznej jajecznicy, chleba, szyneczki, serka i herbaty. To wszystko przygotowała dla nas Eliza :-) Potem pojechałyśmy pontonem z silnikiem na wyspę (jacht jest zakotwiczony dalej od brzegu, ponieważ przy wyspie jest za płytko, żeby mógł podpłynąć). Widoki są jak z widokówki! Na wyspie jest m.in. hamak, na którym bardzo przyjemnie się leży :-) Jest tam także duża wiata, która chroni przed deszczem i słońcem. Na jej tzw. nogach i pod sufitem są zawieszane różne pamiątki, które pozostawili żeglarze odwiedzający tę wyspę. My zaczęłyśmy dzisiaj robić taką niezwykłą pamiątkę... Znalazłyśmy na jachcie białą deskę i czerwoną farbę. Pomalowałyśmy połowę deski na czerwono, tworząc flagę Polski :-) Przykleiłyśmy też złotą i srebrna monetę, które mamy z krakowskiego rynku, wybijane przez pana pod Kościołem Mariackim. Mamy tez zamiar zostawić kamień z namalowaną pszczółka Mają z numerem 244, który zabrałyśmy z Krakowa. Napiszemy do niego karteczkę z datą i wyjaśnieniem skąd pochodzi (drugi kamień Natasza wrzuci do Oceanu Indyjskiego po czterech dniach od wypłynięcia z Wysp Kokosowych i poda mi współrzędne geograficzne jego położenia). Po południu pożeglowałyśmy jeszcze dalej od wyspy. Natrafiłyśmy na długie fale oceaniczne – porządnie nami bujało. A to może zapowiadać jedno – chorobę morską. Czułam jak za każdym wzniesieniem wszystko podchodzi mi pod gardło, a potem odchodzi. To bardzo ciekawe uczucie :-) Widziałam zachód słońca na otwartym oceanie i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu! Jak tylko stanęłyśmy na lądzie wszystkie mdłości mi przeszły :-) Ale pomimo nich żeglowanie bardzo mi się podobało! Jestem pod wielkim wrażeniem zaradności Nataszy. Na jachcie jest zawsze tak dużo rzeczy do zrobienia, że rzadko kiedy jest czas na odpoczynek. Praktycznie w ogóle go nie ma, ale Natasza najwyraźniej to lubi :-) Wieczorem byliśmy zaproszeni na inny jacht na kolację. Było bardzo przyjemnie. Śpiewaliśmy polskie piosenki i zjedliśmy przepyszne spaghetti. Teraz jesteśmy już na naszym jachcie i zaraz idziemy spać. :-)