Jest BAJECZNIE, CUDOWNIE i WSZYSTKO JEDNOCZEŚNIE! Wstałyśmy dzisiaj o 8:00. Ubrałyśmy się i poszłyśmy na śniadanie. Było bardzo dobre :-) Po jedzeniu udałyśmy się do sklepu kupić kartki i parę drobiazgów. Po zakupach przyszedł do nas pan, który zawiózł mnie i Elizę na plażę. Tam wsiedliśmy do łódki ze szklanym dnem i popłynęliśmy na Direction Island (należąca do Wysp Kokosowych), gdzie zakotwiczony był jacht. Natasza miała za kilka godzin do nas dopłynąć pontonem, bo załatwiała jeszcze ostatnie sprawy. Oglądanie dna morskiego było bardzo ciekawe. Widziałyśmy olbrzymie żółwie, które na pewno ważyły kilkaset kilogramów (zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie). Jeszcze bardziej spodobały mi się... rekiny! Było kilka dorosłych i kilka małych. Te pierwsze wcale nie były takie duże. Były szare, ale bardzo ładne. Pan, który prowadził łódkę, rzucił im kawałki ryby na które rzuciły się bardzo łapczywie. Było to bardzo fajne widowisko :-) Po mniej więcej dwóch godzinach dopłynęliśmy na miejsce. Niedługo potem dołączyła do nas Natasza i kilka innych osób. Fajnie jest poznać kogoś nowego i tak sympatycznego jak ci ludzie :-) Najbardziej zaprzyjaźniłyśmy się z panem Louis’em i panem Chacho z Chile. Są niesamowici! We wszystkim nam pomagali i służyli dobrą radą. Można było z nimi też ciekawie porozmawiać. Tutaj naprawdę bardzo przydaje się język angielski :-) Zwiedziłyśmy jacht Nataszy i zabrałyśmy z niego najpotrzebniejsze rzeczy na kolacje i do mycia. Na wyspie jest telefon, więc od razu zadzwoniłam do rodziców :-) To takie niesamowite, że w miejscu gdzie nie ma cywilizacji jest połączenie telefoniczne z całym światem! Zrobiliśmy sobie wszyscy wspólną kolację i bardzo miło płynął nam czas. Najmilsze jest chyba to, że tutaj ludzie się nie śpieszą. Postanowiłyśmy zrobić podobnie… nie wzięłyśmy nawet zegarków :-) Dzisiaj będzie moja pierwsza noc na jachcie, dlatego idę wcześniej spać. Chcę się dowiedzieć jak będzie!