Geoblog.pl    mimowszystko    Podróże    Niezwykły rejs    Czas na rozstanie
Zwiń mapę
2008
13
wrz

Czas na rozstanie

 
Australia
Australia, Cocos (Keeling) Islands
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17476 km
 
Dziś pojechałyśmy łódką na Direction Island. Był to ostatni dzień spędzony na tej wyspie. Najpierw popłynęłyśmy pontonem na jacht. Pogoda była w kratkę. Na szczęście zerwał się dość silny wiatr, który przegonił deszczowe chmury. Była więc okazja, żeby zorganizować sesję zdjęciową :-) Najpierw z Nataszą stanęłam na dziobie jachtu, a później z Eliza fotografowałyśmy się na rufie. Było bardzo sympatycznie. Tego dnia jakoś szczególnie czułam zapach oceanu i niesamowitą wolność… Wróciłyśmy na wyspę i dokończyłyśmy naszą flagę pod wiatę. Później wylegiwałam się na hamaku. Nie trzeba było się niczym martwić. Można było po prostu odpoczywać i cieszyć się tym, że się jest! Po południu poszłyśmy z Elizą popływać. Założyłam swoje okulary do pływania i na 5 sekund się zanurzyłam pod wodę. Widziałam przybrzeżne dno oceaniczne - było piaszczyste, ale też pokryte różnymi kamieniami. Kiedy byłam pod wodą oderwałam nogi od podłoża i mogłam się unosić… Nie umiem pływać, więc było to dla mnie nowe doświadczenie. Niestety, nie mogę długo wstrzymywać oddechu, więc pływać pod wodą raczej nie będę. A szkoda :-) W międzyczasie pan Chacho rozłupywał nam kokosy i śpiewał hiszpańskie piosenki. Dzisiaj zakotwiczył też nowy jacht, na którym był Polak! To niesamowite, że nawet na końcu świata można spotkać rodaka :-) Potem popłynęłyśmy z Nataszą i panem Louis’em na drugi koniec wyspy Direction. Pan Louis zabrał też Elizę trochę dalej na snorklowanie. Mówiła, ze widziała takie duuuż ryby. Na szczęście nie spotkali żadnego rekina :-) Potem pan Louis przyszedł i powiedział, że teraz moja kolej, snorklowalam na dużo płytszej wodzie, na której nie było mocnych prądów. Byłam w takim specjalnym żeglarskim kole ratunkowym i miałam na sobie okulary do pływania. Pan Louis płynął obok mnie i jak zanurzałam lekko głowę, aby coś zobaczyć, to mogłam się go trzymać :-) Było super! Widziałam małe kolorowe rybki. W paski, czarne, niebieskie, rożne. To było bardzo ciekawe :-) Cieszę się, że mogłam to zrobić nie narażając swoich możliwości oddechowych :-) Porobiłyśmy sobie jeszcze zdjęcia na takiej platformie i zawiesiliśmy razem z panami z Chile naszą flagę z kamieniem i informacjami do niego. Później przyjechała szybka łódka, która zawoziła nas na West Island. Ja z Elizą musiałyśmy się niestety pożegnać z panem Louis’em i panem Chacho. To było smutne, ale może jeszcze kiedyś będzie dane nam się spotkać? Kto wie? Przecież świat jest taki mały…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-01-07 14:41
Uśmiechnięte twarze , zapach Oceanu Indyjskiego , nurkowanie...i Wasza polska deseczka - piękne to wszystko !
 
 
mimowszystko
Fundacja Anny Dymnej "Mimo Wszystko"
zwiedziła 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 75 wpisów75 50 komentarzy50 330 zdjęć330 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
13.09.2010 - 18.09.2010
 
 
07.04.2010 - 03.05.2010
 
 
12.05.2009 - 27.05.2009