Miniony dzień zapisał się na liście najbardziej barwnych i aktywnych. Poczytajcie sami…
Robert rozpoczął dzień od skoku do basenu. Tuż po śniadaniu razem z Andrzejem pojechał zwiedzać wyspę. Zobaczyli ciepłe źródła i wulkan, Robert zdradził nam później, że wulkan zrobił na nim ogromne wrażenie. W drodze powrotnej razem z Andrzejem zwiedzili lokalne wioski i stragany, spotkali się też z okoliczną ludnością. W trakcie tej sympatycznej wycieczki Robert często śpiewał. W międzyczasie Natasza razem z Elvisem (brat właściciela JJ’Paradise) popłynęła „Tąnaszą” do zatoki Soufriere, tam odebrała chłopaków z plaży. Robert oczywiście był mokry bo chwilę wcześniej wyszedł z morza. Potem wszyscy popłynęliśmy motorówką do szczeliny w skałach gdzie gnieździ się tysiące „wampirów”, czyli nietoperzy. W drodze powrotnej do hotelu w zatoce Margot – gdzie mieszkają Robert z Andrzejem – mijaliśmy śliczne zatoczki z plażami i palmami. Po zaparkowaniu jachtu podczas którego Robert ma zawsze za zadanie: a) nie wypaść za burtę, b) spoglądać na światełka od silnika czy czasem się jakieś nie zapali, zamówili kolację w restauracji i poszli wziąć prysznic. Robert zabrał talerz z kurczakiem zasmażanym z czerwoną papryką, sałatką, zapiekanką makaronową z serem i pobiegł do pokoju na swoje duże łóżko, żeby oglądać kreskówki w telewizji.
Wieczorem Natasza spotkała ogrodnika który z liści palmowych wyplata koszyki i zwierzątka, dostała od niego konika polnego na szczęście... Dostała też ślicznego kwiatka i mango (bardzo lubi mango!!!). Chwilkę potem przyjechał przewodnik z lasu deszczowego, który zaprzyjaźnił się z Nataszą, Robertem i Andrzejem. Chciał się pożegnać z chłopakami. Robert przyjął też zaproszenie na lokalną „potańcówkę”, mimo, że było już bardzo późno! Bardzo się z Andrzejem zdziwiliśmy, bo zwykle o tej godzinie Robert smacznie już chrapie... Ale szybko wskoczyliśmy w samochód i 10 minut później byliśmy na ulicznym, piątkowym party. Było bardzo wesoło, wszędzie stały stragany z lokalnymi specjałami i grała głośna, karaibska muzyka. Robert z ogromnym zainteresowaniem przyglądał się ciemnoskórym tancerzom machającym długimi dredami... Musiałam go niemalże siłą zabrać z powrotem do hotelu. To był naprawdę dobry dzień!!!