Geoblog.pl    mimowszystko    Podróże    Medivet, Rejs z Nataszą    Karaibskie tańce, konik polny z wikliny i spotkanie z wampirami
Zwiń mapę
2009
22
maj

Karaibskie tańce, konik polny z wikliny i spotkanie z wampirami

 
Saint Lucia
Saint Lucia, Marigot Bay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8242 km
 
Miniony dzień zapisał się na liście najbardziej barwnych i aktywnych. Poczytajcie sami…

Robert rozpoczął dzień od skoku do basenu. Tuż po śniadaniu razem z Andrzejem pojechał zwiedzać wyspę. Zobaczyli ciepłe źródła i wulkan, Robert zdradził nam później, że wulkan zrobił na nim ogromne wrażenie. W drodze powrotnej razem z Andrzejem zwiedzili lokalne wioski i stragany, spotkali się też z okoliczną ludnością. W trakcie tej sympatycznej wycieczki Robert często śpiewał. W międzyczasie Natasza razem z Elvisem (brat właściciela JJ’Paradise) popłynęła „Tąnaszą” do zatoki Soufriere, tam odebrała chłopaków z plaży. Robert oczywiście był mokry bo chwilę wcześniej wyszedł z morza. Potem wszyscy popłynęliśmy motorówką do szczeliny w skałach gdzie gnieździ się tysiące „wampirów”, czyli nietoperzy. W drodze powrotnej do hotelu w zatoce Margot – gdzie mieszkają Robert z Andrzejem – mijaliśmy śliczne zatoczki z plażami i palmami. Po zaparkowaniu jachtu podczas którego Robert ma zawsze za zadanie: a) nie wypaść za burtę, b) spoglądać na światełka od silnika czy czasem się jakieś nie zapali, zamówili kolację w restauracji i poszli wziąć prysznic. Robert zabrał talerz z kurczakiem zasmażanym z czerwoną papryką, sałatką, zapiekanką makaronową z serem i pobiegł do pokoju na swoje duże łóżko, żeby oglądać kreskówki w telewizji.

Wieczorem Natasza spotkała ogrodnika który z liści palmowych wyplata koszyki i zwierzątka, dostała od niego konika polnego na szczęście... Dostała też ślicznego kwiatka i mango (bardzo lubi mango!!!). Chwilkę potem przyjechał przewodnik z lasu deszczowego, który zaprzyjaźnił się z Nataszą, Robertem i Andrzejem. Chciał się pożegnać z chłopakami. Robert przyjął też zaproszenie na lokalną „potańcówkę”, mimo, że było już bardzo późno! Bardzo się z Andrzejem zdziwiliśmy, bo zwykle o tej godzinie Robert smacznie już chrapie... Ale szybko wskoczyliśmy w samochód i 10 minut później byliśmy na ulicznym, piątkowym party. Było bardzo wesoło, wszędzie stały stragany z lokalnymi specjałami i grała głośna, karaibska muzyka. Robert z ogromnym zainteresowaniem przyglądał się ciemnoskórym tancerzom machającym długimi dredami... Musiałam go niemalże siłą zabrać z powrotem do hotelu. To był naprawdę dobry dzień!!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-02-02 14:45
Widzę ,że Wasze twarze są szczęśliwe !!!
 
 
mimowszystko
Fundacja Anny Dymnej "Mimo Wszystko"
zwiedziła 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 75 wpisów75 50 komentarzy50 330 zdjęć330 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
13.09.2010 - 18.09.2010
 
 
07.04.2010 - 03.05.2010
 
 
12.05.2009 - 27.05.2009